W domach z jedzeniem bez chemii zastępuje pszenicę karłowatą a w diecie św. Hildegardy z Bingen jest podstawą żywienia – orkisz. Nie tylko mąka czy płatki ale również kanciaste kasze, okrągłe krupy, całe ziarna a z nich nawet kawa. Orkiszowy wachlarz jest bowiem bardzo szeroki.
Próbowałam już chyba wszystkiego:
– ziarna (gotuję je jak ryż, w podwójnej ilości wody),
– kernotto: oszlifowane na końcach, zaokrąglone ziarna orkiszu przypominające ryż, szybciej się gotują, z powodzeniem zastępują w daniach pęczak,
– hebermus: ześrutowane ziarna orkiszu bez składników mączystych, śniadaniowe must have wszystkich Hildegardowców – dokładny przepis w kolejnym poście,
– kasze i krupy: od orkiszowej manny i drobnego grysiku po grubą kaszę a nawet orkiszowy kuskus, idealne do zagęszczania zup,
– mąki orkiszowe od luksusowej 405 aż do pełnoziarnistej (im niższa liczba, tym więcej składników włóknistych oddzielonych od ziarna orkiszu), moja ulubiona to chlebowa 630,
– płatki orkiszowe, co ciekawe można z nich zrobić roślinne „mleko” (przepis na blogu),
– kawa orkiszowa: prażone ziarna orkiszu, 80% brązowych (nadają smak) i 20% czarnych (nadają kolor), przyznaję – mieszałam z klasycznymi ziarnami kawy, świetna do parzenia w kafetierce,
– syrop orkiszowy (do słodzenia), z powodzeniem zastępuje klonowy.
Teraz kolej na Was:)