Kategoria Pierwsza strona, Blog kulinarny - Monika Walczak

Nauka św. Hildegardy jest doskonałą inspiracją dla ludzi przygotowujących posiłki terapeutyczne. Mniszka z Bingen leczyła dietą. Zanim jednak zamieszczę kilka przepisów z serii „jedzenie na leczenie”, zacznijmy od podstawowych zasad.

Posiłki terapeutyczne powinny być przygotowywane z żywności niezubożonej chemicznie. Idealnie byłoby, gdyby wszystkie produkty były nierafinowane i pochodzące z naturalnych upraw, prowadzonych na bogatych, żyznych glebach. W praktyce wystarczy, by były jak najmniej przetworzone. Dobrze jest włączyć dawne odmiany roślin polecane przez Mniszkę z Bingen: orkisz, hyzop, bertram, tarninę, dereń jadalny, pasternak. Nie modyfikowane przemysłowo (jak pszenica, kukurydza czy soja) zachowały dawną, naturalną strukturę i życiodajną siłę – viriditas, jak powiedziałaby św. Hildegarda.

Posiłki terapeutyczne powinny być proste. Łączenie zbyt wielu składników może prowadzić do zaburzeń trawienia i osłabić zdrowie. Różnorodność jest potrzebna, ale nie realizujmy jej w jednym posiłku. Umiarkowanie jest jedną z najważniejszych cnót wg św. Hildegardy a komfort trawienny istotnym elementem Jej terapii dietą.

Posiłki terapeutyczne powinny być ciepłe. Gotowane potrawy są lżej strawne i nawet jeśli podczas obróbki termicznej utracimy część składników odżywczych, to i tak te, które pozostały, łatwiej będzie nam przyswoić. Kuchnia św. Hildegardy ogniem stoi. Najlepiej sprawdza się gotowanie na parze, w niewielkiej ilości wody albo pieczenie.

Posiłki terapeutyczne powinny być świeże. Lepiej jest gotować na bieżąco, małe porcje. Świeże jest również to, co lokalne, sezonowe i przechowywane w naturalny sposób (np. orzechy włoskie w łupinach nie jełczeją, podobnie orkisz, dynia czy kasztany jadalne mają naturalne osłonki).

Posiłki terapeutyczne powinny być różnorodne. Czasami choroba albo objaw wymagają zastosowania jakiegoś konkretnego produktu i wtedy warto się z nim zaprzyjaźnić (obiecuję ten temat rozwinąć). Dobrze jest jednak być otwartym na nowe smaki: Hildegarda poleca mało znany nam fenkuł, kasztany jadalne czy daktyle. Jeśli chodzi o „lokalsów” i „światowców”, czyli to, co wyhodowane w naszym regionie i to, co sprowadzane, dobrze jest jeść jak najwięcej tego, co regionalne i zdecydowanie mniej tego, co dotarło z daleka.

Terapeutyczne porcje powinny być niewielkie. Mamy się żywić (stąd nazwa „żywność”), a nie obżerać – ilość zastępujmy więc jakością, a jeśli mamy do czynienia z niedożywieniem i spadkiem masy ciała zastosujmy żywność skondensowaną odżywczo (św. Hildegarda do takiej zalicza orkisz, fenkuł, kasztany jadalne, drapieżne ryby czystych wód, grubą dziczyznę). Discretio – właściwa miara, jest jądrem nauki św. Hildegardy. Od stołu odchodzimy zatem z żołądkiem napełnionym w 80 procentach a kto je więcej, powinien okresowo korzystać z postu św. Hildegardy.

Terapeutyczne kucharzenie to posiłki z serca. „Najlepszym uzdrowiskiem na świecie – obok światła, powietrza, wody i ziemi – jest kuchnia prowadzona z wyczuciem, starannością i miłością” – tak brzmi kulinarne motto św. Hildegardy. Jedzenie to również wspólnota stołu: ważne co, z kim i w jakiej atmosferze jemy – radość i wdzięczność jest ważną częścią udanego posiłku.

Zatem – jedzmy na zdrowie!

 

 

Polecane Wpisy
Komentarze
pingbacks / trackbacks

Zostaw komentarz