Kategoria Pierwsza strona, Tygodniówki Orkiszanki

Czas świąteczny i „okołoświąteczny” z pewnością kojarzy się nam też ze słodkościami, więc trochę praktycznych myśli z dietetyki św. Hildegardy, dotyczących miodu, cukru, słodzenia… W przepisach, które wcześniej podawałam , powtarza się niejednokrotnie miód odszumowany. Jak to zrobić w praktyce (jak odszumować miód) dokładnie opisałam na mojej stronie w przepisie na orkiszankę (habermus), podając w pierwszym tygodniu do niej link. Dla kogoś, kto zaczął czytać później, podaję raz jeszcze: http://orkiszanka.pl/przepis-na-orkiszanke
Być może niektórzy z Was „zgorszą się” podgrzewaniem miodu z troski o niszczące się wtedy witaminy itd. Samo odszumowywanie miodu nie musi wiązać się z podgrzewaniem go do temperatury powyżej 40 st., nawet jeśli woda w garnku, czyli w kąpieli wodnej do której wstawiamy słoik z miodem, ma nieco wyższą temperaturę. W odszumowaniu, jak w wielu procesach w kuchni, ważną rolę odgrywa czas. Niejednokrotnie wcale nie chodzi o wyższą temperaturę, lecz o to by pozwolić słoikowi z miodem trochę dłużej postać w tej gorącej wodzie (nawet jeśli gaz już wyłączyliśmy, gdyż uznaliśmy, ze woda była już dostatecznie gorąca), by szumowiny zdążyły się wytrącić i zebrać na górze miodu. Pamiętajmy jednak, ze nawet jeśli ustrzeżemy miód przed zbytnim podgrzaniem w czasie odszumowania, to i tak nie ma to większego znaczenia w momencie robienia habermusu, gdy miód i tak w nim zagotowujemy. Ewentualnie taki niepodgrzewany więcej miód możemy użyć np. do miodu z kasztanami (na wątrobę) – wykorzystując, że miód jest jeszcze ciepły, więc łatwo i równomiernie połączy się z mąką kasztanową.
Generalnie św. Hildegarda pisze, że to właśnie odszumowany i ugotowany miód jest łatwiej strawny dla człowieka. W ogóle nie zaleca wcale nadmiernego spożywania miodu, choć wskazuje konkretne potrawy (np. właśnie habermus) czy mieszanki lecznicze, w których miód jest ważnym składnikiem. To raczej cukier wskazuje jako produkt krzepiący, a nagrzany w letnim słońcu lub zimą na kamieniu cukier, służy w apteczce św. Hildegardy jako lekarstwo wspomagające oczyszczenie, odkrztuszenie zalegającej wydzieliny w klatce piersiowej. Z pewnością cukier jest lżejszy dla naszych jelit do strawienia. Pamiętajmy jednak jaki cukier był za czasów św. Hildegardy! Nie był to sztucznie rafinowany i oczyszczony z wszelkich składników odżywczych, biały cukier, który produkuje się masowo w naszych czasach i który słusznie zaliczono do tzw. „białej śmierci”, lecz szlachetny i wartościowy cukier z melasą. Wybierajmy prawdziwy cukier trzcinowy np. z wyspy Mauritius, a nie dajmy się nabrać na „ciemny cukier”, który jest po prostu zwykłym cukrem karmelizowanym. Można też wybrać ciemny, trzcinowy cukier Muscovado z dużą ilością trzcinowej melasy bogatej w wiele cennych składników.
Pamiętajmy jednak o discretio św. Hildegardy, czyli o umiarkowaniu, czy inaczej „właściwej mierze”. Cukier będzie nam służył, gdy jego smak nie będzie dominował nad smakiem potrawy. Jest to pojęcie względne, gdyż w tych czasach nasze podniebienia są przyzwyczajane, przez producentów żywności, do potraw przesadnie słodkich. Zachowajmy tu więc czujność lub stopniowo „schodźmy” z ilości cukru. Pamiętać musimy jeszcze o tym, że często jesteśmy zmuszeni w ogóle zrezygnować ze słodzenia potraw, nie dlatego, że prawdziwy cukier „jest zły”, tylko np. dlatego, że najpierw musimy przejść kurację przeciwpasożytniczą czy odgrzybiającą jelita, albo już mamy cukrzycę itd, a są to obecnie powszechne problemy zdrowotne. Jednak, jeśli słodzimy, to bardzo ważne jest czym słodzimy.

Ostatnie Wpisy

Zostaw komentarz