Kategoria Pierwsza strona, Tygodniówki Orkiszanki

Ktoś może zastanawia się, jak przygotować owocowe polewy, np. do ryżu, czy orkiszowego (orkiszowo – kasztanowego) makaronu?  Być może dotąd byliśmy przyzwyczajeni do „zestawu”: owoce, śmietana, dużo białego cukru…

Oczywiście największa radość z owoców sezonowych. Jeśli chcemy słuchać wskazówek św. Hildegardy, niewątpliwie nasza cierpliwość wystawiana jest na próbę, zwłaszcza gdy przechodzimy obok straganów z truskawkami… Na owoce sezonowe cenione przez św. Hildegardę musimy jeszcze ciut poczekać. Za to można już kupić polskie czereśnie, (ale przymrozki spowodowały, że najczęściej są drogie, jednak pocieszmy się, że do dobrej polewy wcale nie potrzebujemy koniecznie dużo owoców). Za to w lipcu będzie już plejada wspaniałych, „hildegardowych” owoców: maliny, morwy, wiśnie. Zawsze możemy pomóc sobie przetrwać oczekiwanie lub zwiększyć ilość polewy (mieszając smaki) naszymi poczciwymi, niezawodnymi jabłkami.

Ja lubię zaczynać robienie owocowej polewy „wytrawianiem” owoców, by wydobyć z nich jak najwięcej smaku i uczynić je lepiej strawnymi. Oczywiście nie wszystkim musi smakować to samo. „Wytrawiam” więc wciskając troszkę soku z cytryny, sypiąc odrobinę galgantu, gałki, często też mielonych goździków, więcej cejlońskiego cynamonu, trzcinowego cukru. Trochę je rozgniatam widelcem i daję chwilę czasu by puściły sok, przegryzły się… Można oczywiście też je zmiksować, albo zmiksować częściowo, pozostawiając trochę kawałków owoców. Przykładowo – wiśnie, albo jabłka – wiśnie zagotowałabym, zagęszczając polewę np. odrobiną mąki kasztanowej i jasnego grysiku orkiszowego. Przed podaniem trzeba więc choć  trochę wystudzić. Czy maliny podobnie zagotowywać?  Rzecz gustu. Jeśli, to tylko chwilkę. Albo  część, a drugą część dodać rozgniecioną, surową.  

A gdy przyjdą straszne upały (przyjdą?) może zamiast drugiego dania będziemy woleli zjeść kawał soczystego arbuza?  Jeszcze różne dni przed nami…

Ostatnie Wpisy

Zostaw komentarz