Kategoria Pierwsza strona, Harmonia świata według św. Hildegardy - dr hab. Małgorzata Kowalewska

Jak już nam wiadomo choroba, tak jak ujmuje to zagadnienie Hildegarda, jest rodzajem braku, który może przejawiać się na trzech poziomach. Po pierwsze na poziomie ciała, jako brak właściwej proporcji humorów (czyli dyskrazja). Po drugie na poziomie duszy, jako brak sprawności moralnych, w miejscu których pojawiają się niszczące psychikę wady. Po trzecie na poziomie ducha, jako postawa buntu wobec Boga, którą to postawę także można opisać jako brak, mianowicie brak zgody na uznanie Boga i Jego prawa.
Ale chociaż możemy powiedzieć zarówno, że choroba jest brakiem, jak i że jej główną przyczyną jest brak (tzw. causa defficiens), to jednocześnie musimy pamiętać, iż nawet tak rozumiana choroba nie jest pozbawiona sensu i posiada dla człowieka znaczenie. Ten sens i znaczenie nadaje chorobie światopogląd chrześcijański, zgodnie z którym choroba jest szczególnego rodzaju okazją do naśladowania Chrystusa, a mianowicie jego cierpień. Idea naśladowania Chrystusa nabiera w czasach Hildegardy wielkiego znaczenia dzięki św. Bernardowi z Clairvaux, a także dzięki Hildegardzie, która bardzo często do niej nawiązuje. Tak właśnie zresztą przedstawia cierpienia samej Hildegardy autor jej napisanej w dwunastym wieku hagiografii (Vita sanctae Hildegardis). Określa on cierpienia chorującej wizjonerki „obrazem” i „naśladowaniem” cierpień Chrystusa, które z kolei nazywa „szlachetnym konaniem”. Ponadto choroba może być rozumiana jako środek „bożej dyscypliny”. I tak właśnie Hildegarda rozumiała własne choroby, których doświadczała w ciągu życia. W swych autobiograficznych wypowiedziach obecnych w jej dziełach stwierdza, że ilekroć zwlekała z realizacją poleceń otrzymywanych w wizjach, tylekroć zapadała na zdrowiu, które odzyskiwała po wypełnieniu określonego polecenia. Nie czas na rozwijanie tego wątku, ale wielu z nas zna osoby, które właśnie (lub dopiero) choroba skłoniła do zmiany trybu życia, przewartościowania wartości, dostrzeżenia pomijanych dotąd aspektów własnego istnienia, relacji z bliskimi, itp., co w pewien sposób i pod pewnymi względami uratowało te osoby, mimo cierpień związanych z chorobą.
Choroba traktowana była jako okazja to oczyszczenia duszy z egoizmu oraz nadmiernego zainteresowania światem zewnętrznym i jego sprawami. Hildegarda i jej otoczenie widzieli w chorobie okazję do wzmocnienia sił duszy, o czym świadczą słowa autora jej hagiografii, opisujące postawę ciężko chorującej Hildegardy: Gdy słabły siły człowieka zewnętrznego (ciała), siły wewnętrzne umacniały się dzięki duchowi prawdy i mocy. I podczas gdy ciało podupadało, siła ducha płonęła zdumiewająco jasno. Sama Hildegarda opisywała stan, do którego odnosiły się przytoczone słowa jako stan nieomal agonalny, w którym „wysechł jej szpik w kościach i krew w żyłach” . W tym tak ciężkim stanie Hildegarda doświadczyła wizji, dzięki której zrozumiała sens ostatnich chwil w życiu człowieka, gdy toczy on swą ostatnią walkę , ostatnie zawody (od greckiego – agon). Widziała wówczas zastęp aniołów i gromadę diabłów, które walczyły ze sobą o duszę człowieka odłączającą się od ciała. Tę scenę opisaną przez Hildegardę po powrocie do zdrowia przedstawia jedna z miniatur ilustrujących Scivias (część I, wizja czwarta). Jest to jeden z pierwszych plastycznych przykładów tego motywu, często spotykanego w sztuce funeralnej późnego średniowiecza (zwłaszcza w XIV wieku). Wspominam o tym, jako o ciekawym przykładzie wpływu Hildegardy na rozwój kultury chrześcijańskiej.
Choroba to także sposobność do umartwienia, czyli element ascezy. Można tak to ująć, ponieważ choroba, zwłaszcza ciężka, sprawia, iż popadamy w zwątpienie, zwłaszcza że cierpienia fizyczne i psychiczne zazwyczaj towarzyszą sobie nawzajem, co zarazem wzmaga ich siłę. Ta bardzo trudna i poważna sytuacja jest okazją dla ćwiczenia duchowego. Polega ono na tym, by dzięki toczonej wówczas walce wewnętrznej przezwyciężyć najsilniejsze pokusy zagrażające duchowi ludzkiemu, którymi są niewiara w miłosierdzie Boże i w prawdziwość zbawienia. Pokonywanie cierpień fizycznych, psychicznych i duchowych związanych z chorobą to, zgodnie z myślą Hildegardy, wyraz dążenia do doskonałości. Jest to tożsame z celem samego w sobie życia ludzkiego, które przecież było rozumiane, nie tylko przez autorów chrześcijańskich, ale także przez wielu innych, jako bolesna i pełna cierpień wędrówka.

Ostatnie Wpisy
Komentarze
  • Kasia
    Odpowiedz

    Ciekawy artykuł, dzięki! Trochę nie z tego świata, ale wiele można zaczerpnąć.

Zostaw komentarz