Kategoria Pierwsza strona, Blog dietetyka - Anna Wyszyńska

Po przerwie, wracam do pisania i dokończę  dziś pisanie o zwierzynie łownej.  Dla porządku i rozwiania wszelkich wątpliwości doprecyzujmy – nie można powiedzieć, że św. Hildegarda zalecała jedzenie dziczyzny. Pod słowem „dziczyzna” kryją się oczywiście także dziki, no i są najczęściej spotykaną i najłatwiej dostępną odmianą dziczyzny, a mięsa z dzika św. Hildegarda wcale nie uznawała za mięso zdrowe dla człowieka. W dziele „Physica” nie napisała oddzielnie o dzikach, jedynie o świni domowej. Ponieważ o wieprzowinie chcę napisać w następnym artykule, teraz zacytuję jedynie tyle, ile wydaje mi się przydatne dla pokazania stosunku św. Hildegardy do mięsa z dzika.

„Świnia (…) jest dość zaropiała i zawsze żądna jedzenia, dlatego nie dba o to, co zjada, a żywi się nieraz nieczystościami. (…) Jej mięso nie jest zdrowe, lecz niebezpieczne… (…) Dzik ma taką samą naturę jak świnia domowa, z tym wyjątkiem, że jest od niej czystszy.”

Czyli, ja tak przynajmniej rozumiem, mięso z dzika też nie jest  zdrowe, choć jednak jest mniej szkodliwe, niż świni domowej, gdyż pokarm spożywany w naturze jest czystszy.

Niemniej, pokarm dzików nie jest „prozdrowotny”. Gdy czytamy np. o sarnie, widzimy, jak zwierzę to, w swej szlachetnej naturze, wybiera z przyrody, to co czyste, wartościowe, szlachetne. Inaczej jest z dzikiem, który np. żywi się żołędziami. A o tym już znalazłam wzmiankę w „Physica” pod opisem dębu:

„Dąb jest twardy, gorzki (…) jego owoc nie nadaje się do spożycia dla człowieka. Nawet robaczki nie lubią jeść jego drewna, a jeśli je jedzą, wówczas szybko tego zaprzestają i giną. Mimo to pewne zdezorientowane zwierzęta, jakimi są świnie, odżywiają się jego owocami, przez co obrastają w tłuszcz.”

Myślę, że dość pisania o dziku, skoro jego mięso nie jest dla nas pożyteczne.

Czas na zwierzęta, których mięso możemy spożywać przez cały rok (przypominam – inaczej niż jagnięcinę i koźlinę) i jest ono dla człowieka pożyteczne: sarny i jelenia.

„Sarna (…) odznacza się czystą naturą i lubi wspinać się po górach oraz szuka powietrza, które nie jest zbyt gorące, ani zbyt zimne, lecz umiarkowane. Na górach poszukuje ziół rosnących za sprawą tego powietrza i zjada je, tak wykorzystując dobre i zdrowe pożywienie. Spożywanie jej mięsa jest dobre dla ludzi zdrowych i chorych.”

„…częste spożywanie sarniego mięsa oczyszcza człowieka ze śluzu i zgnilizny.”

Dalej święta opisuje części sarny, które są pomocne przy różnych schorzeniach lub (jak w przypadku skóry) pomagają utrzymać zdrowie. Jednak wydaje mi się, że dla większości z nas zdobycie np. serca sarny jest tak trudne, że nie będę o tym pisać (tych, którzy mają jednak jakieś możliwości, znajomości i mogą  zdobyć takie specyjały – odsyłam do dzieła „Physica”). Pamiętam jak dr Dorota Woszczyna opowiadała o swoich bezskutecznych próbach zdobycia sarniej wątroby dla pacjenta z chorobą nowotworową (przy tej chorobie sarnia wątroba jest bardzo zalecana), nawet bezpośrednio od leśniczego – myśliwego, sarnina dotarła już bez tego szlachetnego przysmaku.

Noszenie rękawiczek, paska, koszulki (bezpośrednio na ciele lub na lnianą koszulkę) ze skóry tego zwierzęcia – zapewnia zdrowie i chroni przed wszelkimi silnymi chorobami.

Sarni tłuszcz (lub łój) zmieszany z 1/3 oleju z owocu grabu pospolitego  – rozsmarowany na konopnej ściereczce i położony na żołądku – pomaga w uporaniu się nawet z najsilniejszymi dolegliwościami żołądkowymi.

Podobnie jeleń „żywi się czystym pokarmem” a „spożywanie jego mięsa jest dobre zarówno dla ludzi zdrowych jak i chorych.”

„Jeśli człowiek spożywa jelenie mięso, które jest dość ciepłe, ale nie ma temperatury wrzenia, wówczas w ten sposób oczyści sobie żołądek (…) jego mięso oczyszcza człowieka wewnętrznie, jeśli zostanie uaktywnione podwyższonym ciepłem i tak zjedzone. (…) Jeśli jednak ma ono temperaturę wrzenia, wówczas pozbawia człowieka równowagi, wywołując w nim stan nieprzytomności i powódź, która nie oczyszcza. Zimne zaś odurza spożywającego.”

Widzimy więc, że w przypadku mięsa z jelenia, musimy zwracać pilną uwagę na temperaturę posiłku. (O sarnie św. Hildegarda pisze, że „ma w sobie coś z woli, jest zimna i łagodna”, zaś o jeleniu, że „ma w sobie nagłe ciepło i jest mniej zimny , a bardziej ciepły”, stąd pewnie ta duża siła oddziaływania jeleniego mięsa, na którą trzeba uważać).

Św. Hildegarda też oczywiście pisze o błogosławionym wpływie jeleniej wątroby, jednak z pewnością, nie tylko trudno ją zdobyć, ale trzeba mieć jeszcze wiedzę o wieku zwierzęcia:

„Jeżeli jeleń jest w średnim wieku, a jego wątroba zostanie ugotowana i zjedzona, tak jak wyżej powiedziano (dość ciepła, ale nie w temperaturze wrzenia), wówczas uspokoi przelewające się soki artretyzmu i usunie zepsute soki, jakie znajdują się w ludzkim żołądku.”

Podobnie opisuje, jak zewnętrznie leczyć różne części ciała zaatakowane artretyzmem, jednak do tego specyfiku potrzebny jest nie tylko jeleni łój, ale jeszcze łój kozi i mirra, więc już „odpuszczę sobie” cytaty, jakiś czas temu dzieliłam się wystarczającą niemożnością zdobycia koziego łoju.

Mamy bogata wiedzę o prozdrowotnym wpływie tych szlachetnych zwierząt na nasze organizmy, jednak te gatunki nie są tak „nadmiarowe” liczebnie jak np. dziki i w naszych czasach z ich dobrodziejstw możemy korzystać (o ile w ogóle) raczej w sposób umiarkowany.

 

Ostatnie Wpisy

Zostaw komentarz