Poprzedni odcinek zakończyłam zapowiedzią podjęcia tego tematu – oczywiście w kontekście poglądów Hildegardy. Pytanie od którego zaczęłam tę notkę jest stare i stawiane w wielu (ale nie we wszystkich) kulturach. Jest oczywiste, że może się ono pojawić tylko tam i tylko wówczas, gdy mięso i zebrane korzonki nie stanowią już głównego pożywienia ludzi, czyli gdy człowiek systematycznie uprawia rośliny i hoduje zwierzęta wykorzystując nie tylko ich upolowane mięso, ale mleko, jajka itp. Do tego kultura musi osiągnąć taki stopień rozwoju, by ludzie nie musieli myśleć wyłącznie o zdobywaniu pożywienia, ale mogli pozwolić sobie na tego typu wątpliwości. Jeden z największych filozofów starożytności, jedyny spośród filozofów, którego w swych pismach Hildegarda wymieniła z imienia, jako wzór filozofa i wspaniałego człowieka zamieścił w jednym ze swych dialogów (właśnie w takiej literackiej formie przedstawił on swoje poglądy) takie zdanie na temat różnych stworzeń żyjących na ziemi: „Ponadto przygotował różnym (stworzeniom) różny pokarm, zatem jednym rośliny wyrastające z ziemi, innym owoce wyrastające na drzewach, innym korzonki. Są zaś takie, którym jako pokarm przeznaczył ciała innych stworzeń i tym dał nieliczne potomstwo. Te natomiast, które jedzone są przez tamte, obdarzył licznym potomstwem, aby zapewnić zachowanie rodzaju” (Platon, Protagoras).
Dziś pytanie zawarte w pierwszym zdaniu dzisiejszej notki jest stawiane bardzo często, mówi się o konieczności powszechnej zmiany diety (entuzjaści wegetarianizmu i weganizmu podają wiele argumentów, których nie będę tu teraz przytaczać) i zaniechania hodowli zwierząt. Pojawiają się też głosy przeciwko hodowli zwierząt w ogóle. W ostatnim czasie zwróciły moją uwagę dwie wypowiedzi związane z tym tematem. Jedna z nich, bardzo mnie rozbawiła, a dotyczyła dyskryminacji krów ze względu na płeć (z pewnością słyszeliście już Państwo o tym). Od drugiej powiało grozą, gdy szwedzki profesor stwierdził, że powinniśmy (jako ludzkość) rozważyć możliwość jedzenia ludzi (tj. zmarłych), co jak rozumiem pozwoli na ograniczenie hodowli zwierząt. Z łatwością do odszukania w internecie, więc nie podaję nazwiska tego „innowatora”.
Pytanie to nie jest tylko sprawą dietetyczną ale także silnie związane z poglądem na temat relacji człowieka do innych żyjących na świecie stworzeń. W pismach Hildegardy jest wiele wypowiedzi, które pozwalają na zakreślenie zarysu jej „zielonej filozofii”, czyli takiej, która dotyczy właśnie relacji człowieka do świata flory i fauny. „Zielona filozofia” , którą to nazwę tworzę od jednego z głównych pojęć w myśli Hildegardy, czyli od viriditas – stanie się tematem kilku następnych notek, w których ja przedstawię. Dziś będzie tylko o mięsie. Jak wynika z wypowiedzi Hildegardy (cytowanej w poprzednim odcinku) idealnie było by gdyby zakonnicy, którzy w swym życiu wszak próbują naśladować istoty anielskie (czego znakiem jest też izolujący od bezpośredniego otoczenia kaptur) powstrzymywali się od jedzenia mięsa, ale realnie nie jest to możliwe dla wszystkich. Dlatego, żeby nie uciemiężać zanadto dopuszczała (za Benedyktem) spożywanie mięsa ptaków i ryb. Jest wiele wypowiedzi Hildegardy, z których wynika jednoznacznie, że człowiek nie powinien porywać się na rzeczy, które go przerastają. Nie powinien też nadmiernie wyniszczać swojego organizmu, bo staje się wówczas zgorzkniały, zły i nie wydaje dobrego owocu – jak wyjałowiona ziemia. Czasy, gdy mógł się odżywiać energią elementów minęły, gdy Adam został wygnany z „ziemi żyjących” (terra vivientium) do „ziemi zmienności” (terra mutabilitatis).
O co zaś chodzi z mięsem zwierząt czworonożnych? Dlaczego należy go unikać? A właściwie dlaczego powinni go unikać mnisi i ci, którzy chcą naśladować ich tryb życia? Sprawę wyjaśnia wypowiedź Hildegardy na temat braci chorych i dzieci: „Dalej mówi (Benedykt): Lecz i na spożywanie potraw mięsnych wypada pozwalać dla wzmocnienia chorym i ogólnie bardzo osłabionym , mianowicie mięsa tak zwierząt czworonożnych, jak i fruwających. Chciał przez to dać do zrozumienia, że żadne mięso, które spożywają ludzie, nie powinno być wykluczane. A gdy im się polepszy, niech wszyscy zgodnie ze zwyczajem powstrzymują się od jedzenia mięsa. To znaczy, zdrowi „niech się powstrzymują od mięsa zwierząt czworonożnych, ponieważ zdrowi ich mięsa ani soków spożywać nie powinni, lecz tylko chorzy. Zdrowi zaś niech jedzą mięso zwierząt skrzydlatych, ponieważ jest czyste i nie wzbudza w jedzących palącej żądzy”. Z przytoczonych zdań wynika jasno, iż mięso zwierząt czworonożnych (dziś nazywane też „czerwonym”) jest pokarmem bardzo wartościowym – dlatego powinno być podawane osobom chorym i osłabionym, a ponieważ jest bardzo wartościowe, jest nadmiernie pobudzające i dlatego nie jest stosowne dla kogoś, kto prowadzi życie w znacznej części oddane modlitwie. Jest to pokarm bardzo silny, i także silne lekarstwo. Dlatego powinien być podawany albo tym, którzy potrzebują wzmocnienia sił, albo tym którzy wykonują ciężką fizyczną pracę, albo jakąś inną aktywność fizyczną (na przykład sport). Silne lekarstwo może stać się niebezpieczne, gdy podane w nieodpowiedniej zbyt dużej dawce. Dlatego należy zachować umiar i dostosować do prowadzonego trybu życia i porcji wysiłku fizycznego, W przeciwnym razie będzie to pokarm szkodliwy. Ale nie jest zły sam w sobie.
Jak już wiadomo Hildegarda oceniała inne stworzenia (tak florę jak faunę) uwzględniając dwa elementy: czy mają dużo czy mało ciepła; oraz czy i jak nadają się do użytku dla człowieka. Taki punkt widzenia nie jest specyficzny dla Hildegardy, ale charakterystyczny dla wielu autorów starożytnych i średniowiecznych, którzy uważali zgodnie, że cała natura została ukształtowana ze względu na człowieka i dla jego pożytku. Jednak ten pogląd nie wykluczał się z wielkim podziwem dla świata natury tak ożywionej jak i nieożywionej, ani z wielce przyjaznym nastawieniem do naszych „braci mniejszych”. Te wątki rozwinę w kolejnych odcinkach. Zatem
Do następnego razu