Kategoria Pierwsza strona, Tygodniówki Orkiszanki

Innym, bardzo cennym produktem, który się kojarzy z wigilijnym i świątecznym stołem są migdały. Chciałam dziś o nich napisać, ale przełożę to na czas kolejnej tygodniówki, gdyż w tym tygodniu czynimy już konkretne przygotowania, plany i zakupy przed Wigilią i Świętami, więc chcę, by ta tygodniówka była ogólniejsza i zawarła więcej prozdrowotnych podpowiedzi.

Tak jak wspomniałam – kuchnia św. Hildegardy obfituje w wiele produktów, które tradycyjnie i tak goszczą na naszych stołach: migdały, mak, orkisz, goździki, cynamon, fasola, niektóre ryby, buraki, ocet winny lub jabłkowy (z umiarem), jabłka (w kompocie czy użyte do barszczu lub jabłecznika), również z umiarem – masło, dodajmy tu jeszcze: bertram, galgant, kasztany jadalne. Prawdziwy bukiet cennych produktów z których możemy „wyczarować” to, co lubimy. Przy stole świątecznym dochodzą nam oczywiście też różne, cenne mięsa oraz pewnie ciut więcej pozwolimy sobie na świąteczne słodkości z porządnych (mam nadzieję) produktów.

Ponieważ wartościowych produktów nie brak, a i czas świętowania w grudniu nie jest krótki (nie mam tu na myśli liturgicznego okresu Bożego Narodzenia, ale chodzi mi o dni wolne od pracy, okazje do wspólnych spotkań także przy stole) pamiętajmy, że zdrowo to także oznacza – z umiarkowaniem. Pewnie niejeden z nas nie uwierzyłby, gdyby dowiedział się ze strony SOS Bank Żywności, ile tysięcy ton żywności wyrzucamy w tym okresie. Jest to smutne, niestety też często świadczy o naszej bezmyślności, złej gospodarności, nieumiejętności planowania. Jeśli na co dzień nie opanowaliśmy sztuki planowania spożywczych zakupów tak, by jedzenie się nie marnowało, z pewnością trudniej nam jest przy takim większym „projekcie” jakim jest np. większe rodzinne spotkanie. Oczywiście nie chodzi o to, by się zadręczać, nie wszystko da się przewidzieć, jak choćby to, że ktoś zachoruje (czego nie życzymy nikomu, szczególnie w tym czasie :), ktoś z rodziny nie przyjedzie itp, ale wtedy może jest ktoś z kim można się podzielić, coś można zamrozić… pod warunkiem, że nie „naprodukujemy” jadła tyle, że i pięć wielkich zamrażarek nie pomieści… no bo stół „ma być” suto zastawiony…

Przepraszam, być może to uwagi „mało delikatne”, ale jeśli znajdziecie kiedyś chwilę, by się zapoznać z tymi liczbami ton wyrzucanego jedzenia (choćby tylko w naszym kraju), sami się przekonacie, jak potrafimy być nieroztropni, a przedświąteczna, zakupowa gorączka udziela się tak bardzo…

A może by tak wyjątkowość chwili podkreślić jakością jedzenia, sercem, które włożymy w to, by je zdrowo i smacznie przyrządzić, przyprawić naturalnymi przyprawami. Może na przykład uda nam się zdobyć kurczaka wiejskiego, albo przynajmniej kupimy zagrodowego, albo podamy indyka z kasztanowym nadzieniem – co kto lubi 🙂

A jeśli chcemy spełnić życzenia najbliższych, to wydaje mi się, że nie warto pytać nikogo „ile ma być potraw” (bo czy klimat jaki stworzymy zależeć będzie od tego, czy stół będzie zastawiony na wzór „magnacki”, czy „szlachecki”, czy prostych „pastuszków”?). Może my, gospodynie, przypomnijmy sobie jak to było w tamtym roku, a jeśli czujemy, że chcemy przeprowadzić prostą, rodzinną sondę, to możemy zapytać męża, dzieci, kto jaką potrawę wigilijną naprawdę lubi – a wtedy ze zdziwieniem zobaczymy, że ucieszyłby się, gdyby była w czasie Wigilii i rzeczywiście będzie ją jadł…

Ostatnie Wpisy

Zostaw komentarz