Święta Hildegarda o kakao i czekoladzie co prawda nie pisała, ale dietę fasolową polecała, jako zdrową. Dziś wiemy, że fasola, zwłaszcza odmiany czarna i czerwona, to dobre źródło białka oraz skrobi opornej i innych rodzajów błonnika. Pozwala naszym jelitom, a więc nam czuć się dobrze. Można wcale się nie przyznawać do przemytu tego cennego składnika, ciasto jest wilgotne, sytne, smaczne i dobrze się kroi.
Składniki:
- 4 jajka od kurki wolnej,
- pół szklanki surowego cukru trzcinowego,
- dwie dobre, gorzkie czekolady (200 g),
- 180 g masła,
- 1 szklanka ugotowanej i zblendowanej czarnej fasoli (maksymalnie 220 g fasolowej pulpy),
- 3/4 szklanki mąki orkiszowej (może być razowa),
- szczypta prawdziwej wanilii,
- 1 łyżka proszku do pieczenia z kamieniem winnym.
W garnuszku na małym ogniu rozpuszczamy połamane na kawałki czekolady z pokrojonym masłem. Mieszamy i jak tylko składniki się połączą zestawiamy z ognia, by masa przestygła. Dodajemy do niej fasolę (dobrze ugotowaną i zblendowaną) i mieszamy na jednolitą masę.
Nastawiamy piekarnik, żeby się rozgrzał. W misce dokładnie ubijamy jajka z cukrem, następnie wciąż ubijając, dodajemy mąkę, wanilię i proszek do pieczenia. Wyłączam mikser, przekładamy lekko przestudzoną masę czekoladowo-fasolową i delikatnie mieszamy.
Całość wykładamy do tortownicy wyłożonej papierem do pieczenia. Pieczemy w 220 stopniach 25 minut.