Kategoria Pierwsza strona, Blog kulinarny - Monika Walczak, Bez kategorii

Doskonały sposób na nadwyżki produktów i czasu – wekowanie. A nawet przy braku czasu, warto poświęcić kilka sobót na pozamykanie w słoiki tego, co w kuchni św. Hildegardy najcenniejsze. To znacznie ułatwia przygotowywanie posiłków w okresach wzmożonej pracy lub w czasie choroby. O przetworach na słodko już wspominałam – KLIK, czas na weki wytrawne.

 

Pikle i marynaty

Osobiście lubię je najmniej. Św. Hildegarda byłaby za tym, by ocet spirytusowy zastąpić octem winnym, co zdecydowanie podwyższa koszt przetworów. Cukinia, dynia czy gruszki w occie oraz małe buraczki są naprawdę smaczne (dokładne przepisy zamieściłam w wakacyjnym numerze „Tak Rodzinie” z 2017 roku), można je potem dodać do kanapek albo zimowych sałat. Warto zrobić choć odrobinę.

Musy i sosy

Robię monomusy czy monososy z jednego rodzaju warzyw/owoców, co daje mi potem nieskończone możliwości mieszania i doprawiania na bieżąco.

Piekę albo gotuję w małej ilości wody, obrane i pokrojone (osobno!) dynie, cukinie, jabłka, pigwy albo gruszki (z tych ostatnich odlewam wodę z uwagi na właściwości wzdymające). W taki sam sposób można też zamknąć nadwyżki marchwi albo buraków. Do owoców daję trochę surowego cukru trzcinowego, do warzyw odrobinę soli kamiennej bez antyzbrylaczy (polecam kłodawską), następnie pakuję w wyparzone słoiki i  pasteryzuję, najchętniej w garnku z przykrywką napełnionym wodą do 1/3 wysokości słoików, trwa to ok 10-30 minut. Pasteryzację w piekarniku uważam za mniej pewną, ale przy dużej ilości słoików – bywa konieczna.

Tak przygotowane musy (jabłka/gruszki/pigwy) przydają mi się do naleśników i ciasta, z wytrawnych (kabaczki/dynie/cukinie/buraki/marchew) robię potem zupy-kremy i dodaję do sosów. Wystarczy dogotować makaron albo ryż orkiszowy i pełnowartościowe danie gotowe.

Z gotowych mieszanek polecam zrobić sos burakowy do pizzy (KLIK i klik po przepis) oraz keczup z cukinii (z odrobiną przecieru z pomidorów czy papryki, ale tylko odrobiną – psiankowate zawierają szkodliwą solaninę, na którą niektórzy są uczuleni). A wiecie, że z cukinii można też zrobić pesto?

Kiszonki i kwaszonki

Te wysoko cenię z uwagi na właściwości probiotyczne, ale pamiętajcie, by używać produktów cenionych przez Mniszkę z Bingen (klasyczne ogórki i kapusta to nie jest najlepszy pomysł). Kisiłam już buraki, dynie, cukinie, rzodkiewki… a i tak najbardziej lubię kwaszoną marchew (KLIK po przepis), chociaż dynia z pomarańczą też jest świetna. W tym roku ukiszę cytryny (świetny dodatek do winegretów), można też ukisić rajskie jabłuszka albo owoce dzikich róż.

Woda spod kiszenia rzodkiewek ma piękny lemoniadowy kolor, ale każda nadaje się do picia.

 

Zatem, jak pisała św. Hildegarda, kuchnia prowadzona z miłością i starannością to najlepsze uzdrowisko na świecie. Zamykając w pełni dojrzałe (a więc pełnowartościowe) warzywa czy owoce, możecie je teleportować w słoikach do zimy i na przednówek – okresy ubogie odżywczo, za to obfitujące w choroby. Już dziś pomyślcie, jak będziecie sobie dziękować za dzisiejszy trud.

Ostatnie Wpisy

Zostaw komentarz