Ostatni artykuł był dość długi, więc nie umieszczałam już kolejnych „dywagacji” na temat jajek, ale postanowiłam poświęcić temu kwietniowy artykuł.
Zdawkowo jedynie wspomniałam, że pochodzenie jaj ma znaczenie. Dziś chcę więc podkreślić, że ma DUŻE znaczenie! Jeżeli nie chcemy wrzucać w siebie niechcianych substancji (które przez paszę kur, dostają się oczywiście też do jajek ) oraz nie chcemy uczulić się na jajka i w przyszłości być może musieć wyłączyć ich z diety, to nie kupujmy jaj pochodzących od niosek fermowych. To nie ma sensu. Lepiej zjeść jajka rzadziej, a o składzie takim, jakim powinny poszczycić się kurze jajka. Oczywiście chodzi przede wszystkim o paszę (a w pasze kur z wielkich ferm może już w tym artykule nie zaglądajmy, bo GMO to jedno a jakieś drastyczne opisy to drugie, nawet nie mogę być pewna co jest, a co nie jest tu prawdą), ale też chodzi o sposób chowu i życia tych biednych zwierząt. Człowiek potrafi być bardzo niehumanitarny. Nie na darmo mówi się o zdrowych jajkach od szczęśliwych kur, tu więc trzeba by było pisać o jajkach od kur nieszczęśliwych ( i to jak bardzo – tego nam nie powiedzą). Ponoć tym biednym stworzeniom przycina się nawet dzioby, by sobie nie wydziobały nawzajem oczu, w takim żyją ścisku. To są niestety te wątpliwe uroki „rolnictwa”, które „poszło w ilość”. Jak postępujemy wobec naszych „małych braci” jakby ich nazwał św. Franciszek?? Nauka wie już wiele na temat zmian w wydzielaniu hormonów w przypadku szczęścia oraz nie-szczęścia i życia w upodleniu. Takie zmiany hormonalne dotyczą przecież nie tylko nas – ludzi.
Poza tym warto wspierać rolników, którzy stosują inne, bardziej etyczne metody postępowania ze zwierzętami. Moja przyjaciółka kupuje jaja od rolnika, który ponoć tak kocha swoje kurki, że codziennie nawet puszcza im jakąś muzykę klasyczną. Pewnie można się uśmiać, ale jeśli jest w tym serce, człowiek znajduje na to czas i daje mu to radość, to czemu nie. 🙂 Mi wystarczy świadomość, że kurki wiedzą co to trawa i niebo, skubną sobie co im potrzeba, no i czują się bezpiecznie, gdyż wiedzie je w stadzie kogut. I jedzą to, co kury jeść powinny.
Od jakich ptaków możemy spożywać jajka? Pisałam o kurzych i święta z Bingen też najwięcej o nich nam powiedziała. A co z jajkami innych gatunków? W „Physica” czytamy:
„Kacze jajka stanowią truciznę przypominającą pajęczą sieć.
O jajach gęsi: „…jej jaja, niezależnie od sposobów ich przyrządzania, nie są dobre dla człowieka, bowiem wielekroć wywołują u niego wrzody i wiele chorób.”
Czyli jaja tych większych od kur ptaków hodowlanych lepiej zostawić ich właścicielom. Ciekawie też wyglądają takie duże pisanki, kraszanki, ale kulinarnych zastosowań lepiej nie szukać.
Wreszcie, może ktoś miałby możliwość kosztowania jaj strusich, ze względu na hodowle tych ptaków. Święta tego też odradza:
„Strusie jaja nie nadają się do spożycia, ponieważ jedzącemu je człowiekowi przyniosłyby chorobę ze względu na swój żar. Ponadto są one również dość trujące.”
Co do innych gatunków, znalazłam w „Physica” także ten cytat:
„…spożywanie wszystkich jajek owych ptaków, które wciąż są w locie i potrafią dobrze latać, jest szkodliwe, bowiem są one kleiste, śluzowate i niemal podobne do trucizny.”
Wygląda na to, że najlepiej trzymać się jajek kurzych. A co z tak „modnymi” i zalecanymi przez dietetyków jajkami przepiórczymi?
Nie wypowiadam się na temat pasz, którymi są karmione przepiórki, gdyż się na tym nie znam. Dowiedziono ponoć, że te jajka są mniej alergizujące niż jaja kur i wielu konsumentów to potwierdza. Pozostaje tylko rozstrzygnąć, czy są to ptaki „dobrze latające”. Sama nie wiem, chętnie bym spytała jakiegoś dobrego ornitologa co on o tym myśli. Pewne jest, że w naturze przepiórki w stadach przebywają tysiące kilometrów dwa razy w roku, gdyż są to ptaki wędrowne. Z drugiej strony są to ptaki kurowate, spokrewnione też z bażantami, należą do tzw. ptaków grzebiących, więc w czasie żerowania raczej chodzą, grzebią, szukają w trawach pożywienia, a nie latają. No i te w hodowli nie odbywają dalekich przelotów, więc jeśli w czasie dalekich wędrówek, intensywnego wysiłku, spalania energii zachodzą jakieś reakcje w organizmie samicy, co ma wpływ na jajka, to w przypadku hodowli to nie występuje. Jeśli jednak św. Hildegardzie chodziło o pewną specyfikę gatunku to, choć przepiórki – jak wspomniałam – należą do ptaków grzebiących, podobnie jak kura, nie można jednak o nich powiedzieć, że nie należą do ptaków dobrze latających. Kura z pewnością nie doleciałaby przez kraje śródziemnomorskie do Afryki.
Jeśli zaś chodzi o tak zachwalaną, korzystną proporcję wielkości żółtka do białka, w której przepiórki „biją na głowę” swe większe krewniaczki – kury, w przypadku jaj kurzych można to nadrobić korzystając z samego żółtka, co nie jest bardzo problematyczne (i po zagotowaniu jajka i w przypadku rozbijania go i oddzielania żółtka od białka, choć tu rzeczywiście nie można już liczyć na taką dokładność).
Jednak nie czuję się kompetentna, by coś ostatecznie rozstrzygać, być może trzeba tu zdać się na samoobserwację.
Warto pamiętać o ważnych „niuansach”:
„Osoby, które zmagają się z alergią na jajka, podczas codziennych zakupów muszą uważnie czytać etykiety produktów spożywczych. Jajko jest bowiem ukryte pod bardzo enigmatycznymi nazwami, takimi jak: albumina, globulina, lipowitelina,
http://www.poradnikzdrowie.pl/
Przeczytamy tu również:
„Szczepionki przeciwko odrze, śwince i różyczce (np. MMR), jak również przeciwko grypie i przeciwko żółtej gorączce, mogą – ale nie muszą – wywołać reakcję alergiczną, a nawet wstrząs anafilaktyczny u osób uczulonych na jaja kurzego. Wirusy składające się na szczepionki są bowiem hodowane w fibroblastach zarodków kurzych, a podłoża zawierają niewielkie ilości białek jaja kurzego. Jednak do takich sytuacji dochodzi bardzo rzadko i lekarze zapewniają, że szczepienie uczulonych na jaja kurze przeciwko wszystkim wirusom jest całkowicie bezpieczne.” Dziękuję usługodawcy Seminararbeit schreiben lassen za pomoc w opracowaniu artykułu.