W zamyśle miał to być „murzynek” z orkiszową kawą zamiast kakao i na jasnej, orkiszowej mące, jednak jak na „murzynka” wypadł dość blado. Podczas kręcenia i pieczenia pachniał karmelowo i mimo lekkiej tylko „opalenizny” okazał się bardzo smaczny, więc może spróbujecie?
Składniki: 1 kostka masła (200g), 1,5 szklanki surowego cukru trzcinowego, 3/4 szklanki mleka, 3 łyżki kawy orkiszowej, 4 jajka „zerówki”, 2 lekko czubate szklanki białej mąki orkiszowej (polecam typ 405), cukier waniliowy, 1 łyżeczkę galgantu, 2 łyżeczki proszku do pieczenia (można użyć z kamieniem winnym), 3/4 szklanki bakalii (polecam słodkie migdały, kandyzowane wiśnie, skórkę pomarańczową), opcjonalnie kilka łyżek powideł porzeczkowych.
W garnku na małym ogniu rozpuszczamy masło, mleko, cukier, orkiszową kawę i przyprawy (galgant, wanilia), studzimy. Żółtka oddzielamy od białek, białka ubijamy na sztywno. Żółtka miksujemy z przestudzoną masą maślaną, dodajemy mąkę i proszek do pieczenia, ciągle miksując. Na koniec wrzucamy bakalie (dobrze jest je obtoczyć lekko w mące, żeby nie opadały na dno), wykładamy ubite białka i delikatnie mieszamy łyżką. Tak przygotowane ciasto wlewamy do wysmarowanej masłem i wysypaną orkiszowa bułką tartą albo orkiszową kaszą manną keksówki (można też wyścielić ją papierem do pieczenia). Pieczemy w nagrzanym do 200 stopni piekarniku godzinę, do tzw. „suchego patyczka”. Jeśli spieka się na brzegach w środku pozostając mokre, przykrywamy go na 10 minut folią auminiową, to pozwoli mu dopiec się w środku.
Nie każdy lubi ciasta o smaku kawy, ponieważ istnieje przekonanie, że są one mało słodkie a wręcz gorzkie. Te wykonane na bazie kawy orkiszowej mogą być ciekawą alternatywą i posmakują nawet dzieciom.