Kategoria Pierwsza strona, Blog kulinarny - Monika Walczak

Tradycyjnie galaretkę robimy z żelatyną, jednak w kuchni św. Hildegardy zachęcam do użycia agaru i to z dwóch powodów. Po pierwsze żelatynę uzyskuje się z kości (chrząstek) wieprzowych, a wieprzowina nie cieszy się uznaniem naszej Świętej. Po drugie produkty z żelatyną wymagają schłodzenia i przechowywania w lodówce, zaś gar gęstnieje w temperaturze pokojowej. Mniszka z Bingen w trosce o nasz komfort trawienny zniechęca nas do zimnego jedzenia prosto z lodówki.

Warto również pamiętać, że możliwości żelujące agaru (wytwarzanego z krasnorostów) są dwa razy większe niż żelatyny (wystarczy 2g na 250ml płynu, w praktyce maksymalnie 2 płaskie łyżeczki na pół litra soku), inaczej też się go przygotowuje. Po pierwsze zawsze mieszamy go z zimnymi płynami (masami), a potem zagotowujemy do temperatury co najmniej 90 stopni (w praktyce aż płyn zacznie wrzeć). Galaretka z agarem gęstnieje stygnąc (gdy osiągnie temperaturę około 40 stopni) i nie wymaga przechowywania w lodówce. Co ciekawe agar ścina się również tam, gdzie żelatyna nie daje rady: z sokiem ananasowym i z kiwi.

Składniki: 2 szklanki soku, 2g substancji żelującej agar-agar

Do zimnego soku dodajemy agar i mieszając doprowadzamy do wrzenia. Przelewamy do foremek i odstawiamy na cztery godziny. Mieszanka zgęstnieje stygnąc, nie potrzebuje lodówki.

PS. Sok można wycisnąć z pomarańczy albo innych owoców: malin, jeżyn, wiśni, jabłek… Zimą do pomarańczowej albo malinowej galaretki można dodać szczyptę rozgrzewającego galgantu. Wszystkiego smacznego!

Polecane Wpisy

Zostaw komentarz