Kategoria Pierwsza strona, Harmonia świata według św. Hildegardy - dr hab. Małgorzata Kowalewska

W poprzednim odcinku powiedzieliśmy sobie nieco o tym, jak Hildegarda rozumiała cierpienie. Mam świadomość tego, że temat został zaledwie dotknięty, gdyż złożoność problematyki nie pozwala na jej wyczerpujące omówienie w ramach krótkiej wypowiedzi, która ma charakter notatki na bloga. Cierpienie ma swój wymiar metafizyczny, teologiczny, etyczny, psychologiczny, eschatologiczny, fizjologiczny a także kulturowy, literacki, malarski, itp. Jest to powszechne doświadczenie ludzkie, w każdej epoce historycznej (a nawet przed-historycznej. Pisząc o „epoce przed-historycznej” mam na myśli – w kontekście tematyki tego bloga – okres jeszcze w ogrodzie rajskim, ale już po złamaniu Bożego zakazu odnoszącego się do spożywania owoców z zabronionych drzew. Bo przecież po tym akcie Adam musiał chować się przez Bogiem, bo zawstydził się z powodu swojej nagości. Nie chcę teraz rozwodzić się nad teologicznymi, filozoficznymi lub psychologicznymi interpretacjami tego zachowania, ale niektóre z nich nawiązują do dręczących wielu ludzi snów, w których znajdują się nagle nadzy wśród innych, naturalnie odzianych, osób, i czyż nie jest to jeden z najgorszych sennych koszmarów? Można więc przypuszczać, że cierpienie zaczęło się jeszcze przed wygnaniem Pierwszych Rodziców). Z nim wiąże się poczucie tragizmu życia, które zmusza każdego człowieka do indywidualnych starań na drodze do odnalezienia sensu zarówno sensu cierpienia, jak sensu samego życia. W okresach, które cechowała głębsza i powszechniejsza wiara (niż ma to miejsce dziś), z niej właśnie czerpano tak otuchę, jak i odpowiedzi.
Hildegarda pisząc o cierpieniu i chorobie, jako jednym z jego źródeł, pisała także o środkach zaradczych, które przewidział Bóg. Można je przyporządkować poszczególnym poziomom cierpienia. Na cierpienia fizyczne znajdujemy medykamenty w otaczającym nas świecie. Mogą nimi być wszystkie rzeczy zarówno ze świata flory i fauny, jak też minerały, kamienie, woda. Każda rzecz posiada pewne właściwości, które może wykorzystać lekarz, by łagodzić cierpienia fizyczne. Lekarstwami dla większości cierpień fizycznych okazują się cnoty, ponieważ według Hildegardy istnieje związek między etyką a psychiką, inaczej mówiąc człowiek jest odpowiedzialny za samowychowanie i swoja kondycję psychiczną. Nie dbając o rozwój cnót, człowiek dopuszcza do opanowania własnej psychiki przez wady, które mu rujnują życie. Lekarzem będzie zatem człowiek, który pomaga w rozwijaniu sprawności moralnych. Możemy go chyba nazwać Wychowawcą. (Na razie pomijam zagadnienie ciężkich chorób psychicznych, o których dziś wiemy, iż mają podłoże biologiczne, jak depresja, choroba dwubiegunowa, schizofrenia. O tym, jak podchodzono w średniowieczu do osób na nie cierpiących napiszę odrębny tekst). Cierpienia duchowe zaś, wymagają lekarstw, które przynosi wiara. Lekarzem będzie ktoś, kto może być dla nas przewodnikiem, kierownikiem duchowym. Przykładem takim przewodników są na przykład Ojcowie i Matki Pustyni, oraz święci Kościoła Katolickiego. Dla nich zaś wszystkich prawzorem jest oczywiście Bóg.
Nawet bardzo zainteresowanym Hildegardą osobom z jej medycyną kojarzy się głównie Causae et curae, oraz Physica. Ale wiele cennych uwag na temat medycyny, a właściwie filozofii medycyny znajduje się w Jej listach. W nich między innymi pojawia się postać Wielkiego Lekarza (Maximus Medicus), albo Najwyższego Doktora (Summus Doctor), który jest (powinien być) wzorem dla lekarzy. Jest Lekarz i lekarze; Doktor i doktorzy. Tak samo zresztą jak Wychowawca i wychowawcy. Mówiąc o ich wzajemnej relacji Hildegarda nawiązuje do bardzo ważnej dla niej idei, mianowicie idei imitatio Christi Naśladowania Chrystusa (jej propagatorem w XII wieku był Bernard z Clairvaux, a najbardziej znaną książką dotyczącą tego tematu – Tomasza z Kempis O naśladowaniu Chrystusa). Formacja wychowawców i lekarzy opierać się powinna na naśladowaniu Wychowawcy i Lekarza. Na wstępie powiedzmy, że: Lekarze są potrzebni z tego samego powodu, z którego jest potrzebne Wcielenie, czyli z potrzeby zaradzenia skutkom transgresji Adama; naśladowanie Lekarza przez lekarzy powinno polegać na naśladowaniu, rozwijaniu i utrwalaniu w sobie cnót, którymi są: miłosierdzie, cierpliwość, pokora, nadzieja. (to są cnoty kardynalne lekarzy); główne zadanie lekarzy to prewencja, czyli zapobieganie chorobom, albo troska o zachowanie harmonii między elementami tworzącymi ciało, oraz ciałem a duszą. Prewencja jest ważniejsza niż sama restytucja zdrowia (działania terapeutyczne i ingerencje są oczywiście konieczne i nieuniknione, ale są one już drugim etapem pracy lekarza); leczenie powinno opierać się, na miłosierdziu, a co za tym idzie na podstawie tak zwanej „dobrej wiedzy”. Medycynę opartą na dobrej wiedzy Hildegarda nazywa „prawdziwą medycyną” (vera medicina). (Czym jest „dobra wiedza” i czym różni się od „złej wiedzy” wyjaśnię w następnym odcinku.); poza miłosierdziem podstawą wszelkiego leczenia jest nadzieja, bez której człowiek, zdaniem Hildegardy, „odchodzi od zmysłów” i która jest niezbędna dla zachowania zdrowia; potrzebna jest też lekarzowi, który w tym względzie powinien naśladować Boga, jak wiemy nie stracił on nadziei odnośnie do Adama, ale zesłał na ziemię Lekarza i wdrożył własną medycynę. Dlatego Hildegarda wymienia w listach trzy nazwy, które są niejako trzema obliczami medycyny: „medycyna miłosierdzia” (medicina misericordiae); „święta medycyna” (sancta medicina) i „medycyna pokuty” (medicina penitentiae).

Ostatnie Wpisy

Zostaw komentarz