Kategoria Pierwsza strona, Blog dietetyka - Anna Wyszyńska

Zgodnie z zapowiedzią, napiszę teraz o właściwościach opisywanych wcześniej zwierząt. Zacznę od owcy, o której św. Hildegarda pisze tyle ciepłych słów – jak widać zwierzątko to ma dobrą naturę.

„Owca, niezależnie od tego, czy chodzi o barana, czy o maciorkę, ma coś wspólnego z pragnieniem początku. Jest ona zimna, ale cieplejsza niż bydło, a także wilgotna i prosta oraz nie posiada w sobie goryczy i ostrości. Spożywanie jej mięsa jest dobre dla ludzi zdrowych i chorych.”

„Owcze skóry są dobre na przyodziewek dla człowieka, ponieważ nie wywołują w nim dumy, pożądania ani zguby, tak jak to czynią inne skóry określonych zwierząt. Dlatego Bóg dał Adamowi szatę z owczych skór.”

Oczywiście trzeba na te słowa „nałożyć” to, o czym pisałam w poprzednim artykule – o czasie spożywania owczego mięsa zgodnie ze wskazówkami świętej (nie jemy go w zimne miesiące, podobnie jak koźliny, czas odpowiedni do czerpania zdrowia z tych mięs dokładnie określiła). Wełna owcza to również doskonały materiał na warkocze. Na przykład sofadecke idealnie nadaje się do domu. Są bardzo ciepłe i dobrze komponują się z wnętrzem domu.

Benedyktynka podaje kilka ważnych zastosowań tego zwierzęcia jako lekarstwo dla człowieka. Przede wszystkim przy osłabieniu:

„Jeśli ktoś  podupada na całym ciele, a jego żyły są słabe i zwiędnięte, wówczas jeśli chce, powinien często pić małymi łykami sok z owczego mięsa i rosół, w którym gotuje się to mięso oraz zjeść  nieco tego mięsa. Jeżeli zaś jest wewnętrznie wzmocniony, może zjeść obfitą jego ilość, jeśli tylko zechce.”

Opisuje też sposób na oczyszczenie żołądka:

„Często jedz obfitą ilość wątróbki z maciorki i barana, a zmniejszy ona w tobie śluz i przepędzi nieczystość z twego żołądka.”

Jednak dla nas, w obecnych czasach, zdobycie owczej wątróbki wcale nie jest takie oczywiste. Chyba, że może od górala? Pamiętam też, że jako dziecko słyszałam od ludzi pochwały na temat owczych płuc. Potwierdza to św. Hildegarda. Czy jednak są one łatwiejsze do zdobycia niż wątroba? Przyznam, ze dotąd nie próbowałam.

„Jeśli wskutek choroby w klatce piersiowej ktoś kaszle lub z trudem oddycha, nie odczuwając przy tym bólu płuc, wówczas powinien często jeść obfite ilości owczych płuc, a poczuje w piersiach ulgę. Bowiem płuca owcy, które są zmieszane z jej łagodnym oddechem, usuwają zepsute soki z piersi, ale z powodu swej miękkości nie zmniejszają bólów w ludzkich płucach.”

Czyli płuca owcy są zbyt delikatne, by pomóc w przypadku bólu płuc (potrzebne są wtedy inne specyfiki), lecz poradzą sobie z ludzką dusznością.

Święta  podaje też jak pomóc gorączkującemu człowiekowi  (szczególnie w momencie dreszczy i uczucia chłodu) przy pomocy runa zestrzyżonego  z barana i lekko  posmarowanego owczym tłuszczem oraz jak pomóc kobiecie w jej niepłodności, przyrządzając odpowiednio macicę dojrzałej owcy, która jednocześnie nie wydała jeszcze potomstwa.

Jak widać stworzenie to jest rzeczywiście bardzo pożyteczne dla człowieka.

Podobnie, jeśli chodzi o kozę.  Co prawda w jej przypadku nie podaje aż tylu leczniczych zastosowań dla człowieka, jednak w tym mięsie także upatruje źródło wzmocnienia i siły (jednak nieustannie przypominam o właściwym czasie jego spożywania).

„Spożywanie koziego mięsa jest dobre dla ludzi zdrowych i chorych. Często jedzone leczy popękane i uszkodzone trzewia i wzmacnia żołądek.”

Tu, nieco podobnie, czytamy, że wątroba ma zdolności oczyszczające żołądek:

„Człowiek, który ma dolegliwości żołądkowe, powinien upiec wątrobę kozła i często ją spożywać do połowy sierpnia, a oczyści mu ona żołądek i uzdrowi go niczym dobry napój.”

Tu też potwierdziły mi się wiejskie, lecznicze sposoby (nie są więc  zasłyszanymi „powiastkami” lecz ludzie wywnioskowali je zapewne doświadczalnie), tym razem odnośnie mleka:

„Jeśli ktoś odczuwa dolegliwości płuc, powinien często pić kozie mleko, a wyzdrowieje.”

Czyli płuca człowieka wzmacniają  – kozie mleko i owcze płucka. 🙂

Możemy jeszcze przeczytać o kozim łoju:

„Kozi łój jest zdrowy i zbawienny oraz pasuje do bardzo wielu lekarstw. Koza ma tę samą naturę co kozioł, jednak kozioł jest od niej silniejszy.”

Tak, św. Hildegarda podaje różne specyfiki do których zaleca użyć kozi łój. Pamiętam, że, gdy w naszym ogródku zakwitły młodziutkie, śliczne fiołki, bardzo chciałam sama zrobić maść fiołkową według przepisu świętej, jednak nigdzie nie mogłam dostać koziego łoju. Domyślam się,  że ludzie hodują kozy bardziej dla mleko, a nie dla mięsa czy  łoju, jednak kozi łój jest często przydatny. Znalazłam w sieci wzmiankę o wiejskim targu, gdzie był do nabycia kozi łój, ale to był już czas przeszły.  To, co dla Benedyktynki było proste, w tamtych czasach, do zdobycia, obecnie niestety często nastręcza nieco zabiegów. Niemniej, jeśli bardzo nam zależy, pewnie wiele „da się przeskoczyć”. Gdyby ktoś coś wiedział – prosimy o „namiary”.

Czyli, w przypadku kozy, do użytku św. Hildegarda zaleca nam: mleko, mięso, wątrobę (ale pieczoną) oraz łój.

„Pozostałe części tych zwierząt nie nadają się na lekarstwa.”

Pożytecznej wiedzy, nasza Dietetyczka, zostawiła nam sporo, więc o szczegółach w dietetycznym i leczniczym zastosowaniu zwierzyny łownej, napiszę już w kolejnym artykule.

 

 

Ostatnie Wpisy
Komentarze
  • Anna
    Odpowiedz

    dobry artykół trzeba zepsóć debilizmami o świętych zabobonach..

Zostaw komentarz