Kategoria Pierwsza strona, Harmonia świata według św. Hildegardy - dr hab. Małgorzata Kowalewska

W poprzednim odcinku pisałam, że Hildegarda z Bingen mówiąc o „prawdziwej medycynie” (vera medicina) stwierdza, że musi ona opierać się na „dobrej wiedzy” oraz na czterech cnotach (są to: miłosierdzie, cierpliwość, pokora, nadzieja), które stanowią podstawę ethosu lekarza.
W dzisiejszym odcinku przedstawię kilka uwag na temat owej „dobrej wiedzy”. Nazwa vera medicina pojawia się w piśmiennictwie Hildegardy w bardzo wielu miejscach. Spotykamy ją w jej trylogii wizyjnej, zarówno w Scivias, jak Liber vitae meritorum i Liber divinorum operum, występuje także w wielu jej listach. Dobra wiedza (bona scientia) posiada swoje przeciwieństwo w postaci tzw. złej wiedzy (mala scientia). Zwracam uwagę, iż Hildegarda nie mówi o „znajomości dobra i zła”, czyli o wiedzy na temat dobra i zła, ale o „wiedzy dobrej” i „wiedzy złej”. To subtelna w warstwie językowej, ale jednocześnie bardzo ważna różnica.
Oba te rodzaje wiedzy nawzajem się wykluczają, to znaczy że w żadnym razie nie mogą „spotkać się” w jednym człowieku. Oba oznaczają nie tylko wiedzę teoretyczną, ale zdolność do spełniania określonych czynów, czyli praxis. Charakterystyka dobrej i złej wiedzy pozwala dostrzec silny związek między medycyną (lub szerzej nauką) a etyką.
Podstawą rozróżnienia dobrej i złej wiedzy jest rozumienie statusu ontycznego człowieka, czyli jego stosunku do Stwórcy oraz miejsca we wszechświecie i wynikającej z tego odpowiedzialności za świat. Spojrzenie z punktu widzenia „dobrej wiedzy”: przyjmuje fakt istnienia Boga, którego poznaje na podstawie jego „śladów” obecnych w całym stworzeniu; uznaje w Bogu Stwórcę świata, czyli jego pierwszą i najważniejszą przyczynę; człowieka widzi jako byt stworzony i zależny w istnieniu od Boga. Dlatego reprezentant dobrej wiedzy: ujmuje i interpretuje świat jako istniejący w perspektywie wieczności (sub specie aeternitatis); doceniając wspaniałość człowieka i jego wyjątkowe miejsce w universum dostrzega jego ograniczenia i braki oraz skutki tych ograniczeń (np. takie, że człowiek nie potrafi – nawet posiadając bardzo wielka wiedzę – przewidzieć dalszego biegu historii a w tym wszystkich skutków swoich decyzji i działań); w Bogu widzi źródło prawa moralnego oraz akceptuje, jako oczywisty, fakt istnienia granic, które nie mogą być przekraczane oraz fakt istnienia praw (w tym praw natury – odsyłam w tym miejscu do poruszonego już we wcześniejszym odcinku wątku „płaczu natury”), które nie mogą być łamane. Ten rodzaj wiedzy można porównać do dnia.
U podstaw „złej wiedzy” leży pycha, którą Hildegarda określa jako „sąd który opiera się wyłącznie na sobie i jest pozbawiony ufności”. Pycha skłania człowieka do zanegowania prawdy dotyczącej miejsca człowieka w świecie, jego statusu istoty skończonej (tzn., śmiertelnej, posiadającej początek i kres, cierpiącej, omylnej, posiadającej określone możliwości, potrzebującej opieki i pomocy innych, itd.). „Zła wiedza” odrzuca prawdziwy wymiar ludzkiej egzystencji i postrzega sprawy wyłącznie w wymiarze doczesnym: sub specie huius mundi. Z tą postawą wiąże się niezgoda na ograniczenia (być może Szanowny Czytelnik zetknął się w internecie z informacją na temat pewnego człowieka, któremu kilkakrotnie przeszczepiano serce, co było możliwe oczywiście dzięki wysokim nakładom finansowym, ale przede wszystkim ze względu na postawę etyczną); dążenie do autonomii człowieka i tzw. samorealizacji, co wiąże się z odrzucaniem praw moralnych i religijnych. Postawa związana ze złą wiedzą polega na akceptacji pragnień sprzecznych z wolą Boga i liczeniu się jedynie z własną opinią. Wiąże się też z utratą kryterium, które pozwala na ocenę wartości, tego, co jest poza człowiekiem taką postawę reprezentującym. Tę złą wiedzę umieszcza Hildegarda w swym wykazie wad moralnych jako wadę „czarnoksięstwa” (malefacium). Jest to wada, której ważnym przejawem jest dążenie do całkowitego opanowania natury i dążenie do pokonania – dzięki nauce – praw przyrody i zyskania władzy nad światem (w tym światem innych ludzi), jest to dążenie to wykorzystania stworzenia do własnych celów i opanowania praw natury także w sprawach ostatecznych (jak śmierć, choroba). Z tym wiąże się zawsze przedmiotowe traktowanie innych ludzi. Jest to więc skażenie ducha pod pozorem dążności do rozwoju wiedzy, poprawy życia i niwelacji zła. Ten rodzaj wiedzy Hildegarda porównuje do mrocznej nocy. Na zakończenie tego odcinaka muszę zaznaczyć, iż Hildegarda nie jest wrogiem nauki i wysoko ocenia ludzkie dążenie do poznania świata, a raczej wyprzedza bardzo ważne dla kultury europejskiej dzieła, a mam na myśli Tragiczne dzieje Doktora Fausta Christophera Marlowa, Fausta Geothego oraz naszego Pana Twardowskiego.

Ostatnie Wpisy

Zostaw komentarz