Kategoria Pierwsza strona, Harmonia świata według św. Hildegardy - dr hab. Małgorzata Kowalewska

W dzisiejszym odcinku chcę raz jeszcze nawiązać do tematu „dobrej” i „złej” wiedzy, by dodać do tego wątku poglądów Hildegardy jeszcze kilka informacji. Po pierwsze można spojrzeć na nie z punktu widzenia odpowiedzialności za świat. Myśl, że człowiek jest odpowiedzialny za stan świata jest jednym z fundamentów kosmologii (nauki o wszechświecie, w tym o przyrodzie) i antropologii (nauki o człowieku) Hildegardy. Wspominałam już wcześniej o pewnym motywie, który wystąpił w literaturze średniowiecznej, w tym u Hildegardy, mianowicie o „płaczu natury” z powodu grzechów człowieka. W Liber vitae meritorum (Księdze uczynków życia) czytamy, iż grzechy człowieka postępującego wbrew naturze powodują zaburzenia nie tylko w samym człowieku, ale wręcz w całym kosmosie. Liber vitae meritorum to drugie w kolejności powstania dzieło tworzące „Trylogię wizyjną”, występują w nim liczne postaci zwłaszcza wad moralnych, poruszają się i przemawiają dokonując autocharakterystki. Pojawiają się w tym dziele także „gadające elementy”, co Hildegarda relacjonuje następująco: „I usłyszałam elementy świata wołające wielkim głosem do Boga: Nie możemy już kontynuować naszego biegu na tej drodze, na której zostaliśmy postawieni przez naszego Mistrza (tj. Boga ). Bowiem ludzie wywrócili (można też tłumaczyć „zniszczyli”) nas zbrodniczymi czynami niczym młyńskim kołem. Dlatego, jest sprawiedliwe, że rodzimy głód i zarazę” . A w Scivias: „Dlatego płaczą nad wami elementy, krzycząc: „O biada, biada, nasi panowie łączą się z nami w przez zmieszanie swego nasienia” (tu ma ona na myśli grzech zoofiliii). W innym miejscu (Scivias): „Ponieważ człowiek jest zbuntowany przeciwko Bogu, stworzenie, które było mu poddane, buntuje się przeciwko niemu”. W jednym z listów (adresatką jego była młoda mniszka Elżbieta z Schonau, o której kiedyś napiszę Państwu odrębną notkę) Hildegarda pięknie pisze tu o człowieku, który został stworzony jako zarządca całego pozostałego stworzenia. Dla człowieka i ze względu dla niego zostały stworzone trawy, zioła, drzewa, krzewy, ryby i ptaki, trzoda hodowlana oraz dzikie zwierzęta. I wszystkie one miały służyć człowiekowi, bo takie było zarządzenie Boże. Ale to człowiek właśnie jako jedyny w materialnym świecie nie poznał Boga, i chociaż posiadał wielką wiedzę (magnam scientiam), która obdarzył go Bóg, to człowiek we własnej duszy się wywyższył (a właściwie „wyprostował”, czyli przyjął postawę pychy) i – odwrócił od Boga. I dalej Hildegarda pisze: „Ach, biada (czyli „Ach, ve!) wtedy wszystkie elementy pomieszały się i wytworzyły mieszaninę światła i ciemności, jak to uczynił i człowiek przez złamanie przykazań Bożych”.

Mieszanina światła i ciemności – to stan obecny, dlatego tak ważne jest, by każdy człowiek stale badał własne wnętrze i zadawał sobie następujące pytania: czego pragnę, jakie wartości mnie pociągają, ku czemu zmierzam, co wybieram i dlaczego. Takie pytania (a raczej odpowiedzi na nie) są bardzo ważne w wielu dziedzinach życia, a zwłaszcza tam, gdzie pojawia się wpływ naszych działań na otoczenie i innych ludzi. Szczególnie ważne jest to w nauce, a w niej w naukach zwanych kiedyś „stosowanymi”, medycynie i w szkolnictwie.

Wracając do tematu „złej wiedzy” ostatecznie Hildegarda uważa, ją za rodzaj skażenia ducha ludzkiego, który wiąże się z brakiem szacunku dla natury i innych ludzi (często traktowanych jako przedmioty, rezerwuary organów, komórek rozrodczych itp.), a wszystko to pod hasłami zdobywania wiedzy, zapobiegania nieszczęściu, poprawy życia. Może zaciekawi Szanownych Czytelników fakt, iż już 900 lat temu Hildegarda zauważała ogromna rolę szkoły w kształtowaniu postawy „złej wiedzy”, bo już wtedy zaczyna się proces wypaczania ducha, gdy pełni fałszywej wiedzy i błędnych przekonań nauczyciele przekazują dzieciom pozorna mądrość. To bardzo przenikliwe spostrzeżenie, zwłaszcza, gdy osadzimy je w kontekście obecnych sporów o wprowadzenie do szkół szczególnego rodzaju edukacji, a właściwie czystej indoktrynacji, którą określa ogólnie termin „gender”. W tym miejscu wspomnę tylko o sposobie w jaki działa według Hildegardy „prawdziwa medycyna”. Otóż jest to działanie łagodne, w miarę możliwości nie inwazyjne. Piszę o tym, ponieważ dziś medycyna oferuje bardzo szeroka gamę „usług” medycznych od tzw. „operacyjnej zmiany płci” po takie zdarzenie, jak to, o którym czytałam w tym tygodniu, otóż: 61 letnia matka (poddana uprzednio intensywnej kuracji hormonalnej) urodziła dziecko własnemu homoseksualnemu synowi, którego nasieniem zapłodniono jajo pobrane (operacyjnie i po kuracji hormonalnej) od siostry „partnera” tego syna. Odbyło się to, oczywiście, w imię prawa do szczęścia, dzięki możliwościom technicznym medycyny, oraz dzięki pewnej szczególnej postawie, co do której nie mam wątpliwości, jak zakwalifikowała by ją bohaterka tego bloga. Z całą pewnością natura została tu pokonana, a wręcz „położona na łopatki”, lub „rzucona na deski”, jak to określają popularne idiomy. Hildegarda powiedziała by być może, że prawe skrzydło zostało zdominowane przez lewe, bo kilkakrotnie (w listach, w Liber divinorum operum) posłużyła się pewną przenośnią: umysł ludzki unosi się na dwóch skrzydłach: prawym i lewym. Lewe powinno się podporządkować prawemu. Ten, czyj umysł unosi się na prawym skrzydle staje się „dniem”, a ten, kto na lewym staje się „nocą”.

Cdn.

Ostatnie Wpisy

Zostaw komentarz