Skoro drzewa i krzewy w dietetyce, to z pewnością przede wszystkim ich owoce, to, co najsmaczniejszego mogą nam z siebie dać.
Pisałam już wiele o różnych owocach: jabłkach, gruszach, jadalnych kasztanach, w tygodniówkach pisałam o malinach, borówkach, jeżynach, ale też owocach drzew: morwach, czy zapomnianych owocach nieszpułki czy derenia, wreszcie o jesiennych pigwach… Jak wiemy, dietetyka przeplata się z medycyną i ziołolecznictwem. W leczeniu, czy w kuchni czerpiemy nie tylko z owoców (np. maliny i ich sok) ale też z kory (np. cynamonowiec), liści (liście laurowe czy lecznicze właściwości liści orzecha rwane z drzewa na którym nie dojrzały jeszcze orzechy), a Hildegarda opisuje nawet lecznicze działanie lasek wykonanych z drewna np. kasztana, czy cisu, opisuje działanie soku wypływającego n uciętej gałązki jabłoni czy winnego krzewu a nawet ziemi, która otacza korzenie danej rośliny i przeszła leczniczymi właściwościami jej korzeni oraz jak człowiek może to wykorzystać dla swojego zdrowia. Dlatego czytanie przyrodoznawczego dzieła „Physica” jest takie ciekawe i niesamowite i zawiera tyle praktycznych dla człowieka wskazówek. Serdecznie polecam, tym razem III Księgę tego dzieła. Brzmi to poważnie, ale z tą „księgą” to tak jak z księgami w naszym „Panu Tadeuszu”(są to po prostu jakby rozdziały książki 🙂 ).
Cóż mogę powiedzieć jako dietetyk? Trudno wyobrazić sobie kuchnię bez owoców czy przypraw, choć trzeba też pamiętać, by z owoców korzystać z normalnym umiarem i rozsądkiem. Wiemy, że w naszych potrawach bardziej powinniśmy postawić na zdrowe warzywa, niż na owoce, zawierające jednak sporo cukrów. Coraz częściej ostatnio spotykana nadwrażliwość na niektóre owoce czy na fruktozę lub jej nietolerancja też mogą wynikać np. z mody na picie soków (często dodatkowo dosładzanych syropem glukozowo-fruktozowym) zamiast spożywania całych owoców wraz z pektynami i innym rodzajem błonnika, mogą też wynikać z jedzenia „przeherbicydowanych”, słodkich, modyfikowanych owoców… Jednak owoce – w mądry sposób w kuchni – jak najbardziej! I oczywiście niezastąpione są owoce nasze, sezonowe, najlepiej – zrywane w stanie dojrzałym, gdyż mają wtedy największą wartość zdrowotną.
A co mogę powiedzieć jako miłośnik przyrody? Czytanie św. Hildegardy pozwala mi poznawać drzewa i krzewy tak, jakbym nigdy ich nie poznała… Opisy drzew, tak jak chyba żadne inne opisy w „Physica” obrazują wykład dr Kowalewskiej, którego kiedyś słuchałam. Tłumaczyła ona, na podstawie dzieł św. Hildegardy, że byty widzialne są obrazem świata niewidzialnego. Świat jest różnorodny i piękny. Gdy pomyślę o mnogości gatunków choćby samych ptaków czy motyli, na naszej szerokości geograficznej, ale też w egzotycznych krajach – jakież bogactwo wzorów, kształtów, kolorystyki i dźwięków oraz natura każdego z tych gatunków – mogę podziwiać Boga jako cudownego malarza, rzeźbiarza… Jednak według dzieł św. Hildegardy ten świat nie został stworzony przypadkowo, gdyż wszystko to jest jakimś obrazem, symbolem świata, którego zobaczyć nie możemy. A człowiek jest najdoskonalszym z tych stworzeń. W takim kontekście łatwiej zrozumieć opisy gatunków drzew, gdy na początku wielu z nich święta przypisuje im jakąś cechę, często cechę ludzką lub ogólną cechę natury np. nadmiar. Nic na to nie poradzę, że przypomina mi się wtedy „Narnia” i boginki drzew, a szeleszcząca muzyka różnych, zwłaszcza drobnolistnych, drzew, wydaje się jakąś opowieścią, szeptem czy hymnem deklamowanym na cześć Stwórcy.
Byście wiedzieli o czym mówię w opisach św. Hildegardy, wybieram kilka cytatów:
„Buk posiada właściwą i równomierną mieszankę ciepła i chłodu. Obydwa te czynniki są w nim dobre. Drzewo to oznacza dyscyplinę.”
„Wierzba jest zimna i oznacza nałogi, bowiem wydaje się piękna. Dla człowieka jest mniej przydatna; wprawdzie służy mu do pewnych zewnętrznych rzeczy, ale nie jest odpowiednim składnikiem lekarstw.”
„Dąb jest bardziej zimny niż ciepły oraz twardy i gorzki, tym niemniej zawiera w sobie coś całkowicie użytecznego. Oznacza on bezmyślność.”
„Lipa ma duże ciepło, które w całości znajduje się w korzeniu i unosi się do gałęzi i liści. Oznacza ona przemijalność.”
„Jodła jest bardziej ciepła niż zimna, ma w sobie wiele sił i oznacza dzielność.”
Może też drzewa z innej szerokości geograficznej, które jednak dobrze znamy:
„Cyprys jest bardzo gorący i oznacza Bożą tajemnicę.”
„Cedr jest gorący, odrobinę suchy i oznacza pociechę.”
„Palma daktylowa jest ciepła, zawiera w sobie także wilgoć, jest lepka jak śluz i oznacza szczęście.” Itd.
Wreszcie może dobrze znane nam przykłady drzew owocowych:
„Śliwa jest bardziej ciepła niż zimna. Jest również sucha i kłująca jak kolec oraz oznacza gniew.”
„Drzewo brzoskwiniowe jest bardziej ciepłe niż zimne, zawiera trochę wilgoci i przypomina zazdrość, zaś jego sok bardziej nadaje się na składnik lekarstw niż jego owoce.”
„Pigwa jest bardziej zimna niż ciepła. Drzewo to przypomina przebiegłość, która jest czasem pożyteczna, zaś innym razem nic niewarta (…)jego drewno i liście nie za bardzo nadają się do użytku przez człowieka. Jego owoc jest ciepły, suchy i ma w sobie dobrą mieszankę…”
To może tak „na przynętę”, czyli dla zaciekawienia. 😉 A opisane rośliny mają różne, zgodne ze swoją naturą, dary dla człowieka. Sama brzoskwinia, choć spożywanie jej owocu święta nam odradza, ma tak wiele leczniczych zastosowań, podobnie śliwa…
W czasie letniego wypoczynku pewnie nie raz będziemy odpoczywać wśród krzewów i drzew, czy chronić się w ich cieniu przed słońcem. Dzięki św. Hildegardzie możemy jeszcze pełniej odkrywać jak bogaty to świat.
Życzę udanego urlopu. Dziękuję usługodawcy Ghostwriting Agentur za pomoc w opracowaniu artykułu. 🙂