Skoro przełamałam się i napisałam wreszcie coś niecoś o rybach, to chyba czas na nabiał. Do odważnych, ponoć, świat należy 🙂
Choćbym miała na sumieniu „złamane ludzkie serca”, a dokładnie – strącone z piedestału schematy o zdrowym mleku, biorę się i za ten temat…
Moje dzieciństwo to wakacje na wsi, rano mleko prosto od krowy, no a w Warszawie to, jak to w PRL-u, mleko w butelkach z kapslami żółto – złotymi lub srebrnymi , no i książeczki o królu Mlekopiju, który pił dużo mleka i przerósł swoich dworzan o dwie głowy…
Chyba warto zadać pytanie: „Skąd ta, tak mocno rozpowszechniona i uwewnętrzniona teoria, ze mleko jest takie baaardzo zdrowe?”
Najprostsze i logiczne wyjaśnienie to chyba takie, że mleko i jego przetwory ratowały biedną ludność wiejską przed niedożywieniem, gdyż kogucik, czy inne białko zdarzało się rzadko, raz od święta czy niedzieli, a tak to chleb, drożdżowy placek i do tego na szczęście kubek mleka i to, co z niego można było pozyskać np. ser. Szczęściem były też najczęściej jajka.
Trzeba jednak przyznać, że człowiek to ponoć jedyny ssak żywiący się mlekiem innego gatunku, czyli mlekiem, którego skład jest przeznaczony nie dla jego dzieci.
Niemniej nasz gatunek w sposób zadziwiający, potrafi się przystosowywać do zmieniających się warunków. Może plemiona, ludy wymierają, ale gatunek trwa.
Skoro ludy koczownicze udomowiły kiedyś zwierzęta kopytne, człowiek nauczył się czerpać coś dobrego dla siebie z mleka tych zwierząt. Jednak nie wszystkie kopytne to także przeżuwające. Krowa ma 4 żołądki, silne, wielki rogi (cielątko potrzebuje do ich budowy jeszcze więcej kazeiny..), więc skład jej mleka różni się od ludzkiego jeszcze bardziej, niż mleka owiec czy kóz. Z kolei tłuszczu w tym mleku tyle i tak duże są jego cząsteczki, że dużo łatwiej, niż z mleka tamtych gatunków, wytrąca się z niego śmietana, ze śmietany – masło. Jak już wspomniałam – organizm człowieka nauczył się z tego czerpać, zwłaszcza, że ukwaszone mleko i robione z niego przetwory są nieco łatwiej strawne niż słodkie mleko i łatwiej przyswajalne, gdyż „przerobione” już przez pożyteczne bakterie acidofilne. Jednak ludzie dysponowali wtedy mlekiem od zwierząt karmionych trawą, w zimę sianem, zwierząt , można by rzec, szczęśliwych, wypasających się zgodnie ze swą naturą. To był inny nabiał, niż pochodzący od zwierząt, które nie oglądają nieba, karmione są „dziwnymi” paszami, a w dodatku potem poddawany jest on nie tylko pasteryzacji, ale nawet homogenizacji, termizowaniu w wysokich temperaturach… Nabiał „sklepowy” niejednokrotnie nie ma już żadnych pozytywnych, a jedynie negatywny wpływ na ludzkie zdrowie.
Poza tym, czy mieszkańcy wsi rzeczywiście tak codziennie opijali się mlekiem, jak ten w PRL-u, za wzór dzieciom i ich rodzicom stawiany, król Mlekopij? Mleko trzeba było odstawić, by była śmietana, potem też masło. Część mleka przeznaczało się do ukwaszenia. Kto zna trochę wiejską rzeczywistość, wie jak wiele mleka potrzeba, by powstał jeden rożek sera, czy osełka masła. A gdy krowa chorowała, albo miała cielaczka, to mleka po prostu nie było.
Do dziś pamiętam jak mój wujek długo czekał na ogórki (kochał mizerię), a potem, gdy obrodziły to nie miał śmietany, bo krowa się ocieliła i dawała pierwszą siarę.
A jakie spojrzenie na ten temat możemy znaleźć u św. Hildegardy?
Niejednokrotnie przypominałam, że z całego nabiału święta najbardziej ceniła właśnie masło, a jeśli chodziło o masło, to podawała, że najzdrowsze jest dla człowieka masło z krowiego mleka, szczególnie majowe. Natomiast jeśli chodzi o mleko, to pisze o nim jako o produkcie zimnym i bynajmniej nie przysparzającym zdrowia. Wręcz pisze, że spożywanie latem mleka jest szkodliwe, gdyż latem „przyciąga ono wiele różnorodnych soków”. Zimą osoby zdrowe mogą spożywać mleka, jednak przedtem powinny „wziąć korzeń pokrzywy, ususzyć go , po czym włożyć do mleka i zjeść, bowiem złe soki będące w mleku, zostaną stłumione za sprawą pokrzywy.” Natomiast ludzie słabi i chorzy, którzy będą chcieli zimą spożyć mleko, najpierw „powinni je ugotować, włożyć do niego suszoną pokrzywę i zjeść. Człowiek chory winien zimą gotować mleko, by usunąć pozostające w nim śluzy.”
To się zgadza z tym co mówi szereg lekarzy, którzy potrafią obserwować i wyciągać wnioski – mówią o mleku, że jest produktem wychładzającym i śluzotwórczym. Nie mówiąc już o tym, że jest uważane za jedno z głównych alergenów, szczególnie dla dzieci. Nawet, jeśli np. w teście na nadwrażliwość pokarmową nie pojawia się reaktywność na mleko i jego przetwory, to, jeśli – jako objawy dokuczliwe – u pacjenta występuje „zaśluzowanie” np. katar, kaszel, uznaje się to za wystarczającą wskazówkę do wycofania z diety nabiału. Wynika to z obserwacji wielu pacjentów.
Niejednokrotnie ja sama konfrontuję się z lękiem moich klientów (którzy mają wskazania do odstawienia nabiału), że odwapnią swój organizm. Wapń nie jest przecież pierwiastkiem występującym jedynie w mleku i mlecznych produktach (może kolor mleka w ten schematyczny sposób „zaprogramowuje” nasze myślenie), wapń występuje w wielu produktach (choćby w naszym szlachetnym orkiszu), a niejednokrotnie i tak go dobrze nie przyswajamy mając nieraz drastyczne niedobory wit. D3 (szczególnie teraz, zimą i o tę suplementację powinniśmy, w wielu przypadkach, troskliwie zadbać). A wiele tzw. produktów mlecznych jest tak przetworzonych, lub „dosmaczonych i rozcieńczonych”, że paradoksalnie tego wapnia organicznego wcale nie zawiera, albo w dużo mniejszym stopniu, niż się tego spodziewamy. Nie mówiąc już o wielu tzw. żółtych serach, które są często po prostu niezdrowymi produktami seropodobnymi z bardzo niezdrowych roślinnych tłuszczy utwardzanych.
Św. Hildegarda w sposób naturalny daje nam, w swojej kuchni, do dyspozycji m.in. produkty o wysokiej zawartości wapnia, jak np. migdały, fasolę, mięso, natkę pietruszki, czy różne warzywa. Jeśli jednak w naszym przypadku nie ma przeciwskazań do spożywania nabiału w umiarkowanej ilości, sięgajmy po dobry nabiał jak np. ser mozarella (prawdziwa i zawierająca w składzie bakterie kwasu mlekowego), czy ser kozi. Pamiętajmy, że mleko kozie św. Hildegarda zalecała przy problemach z płucami. Poza tym, wskazała nam, że strawność sera podniesie jednoczesne spożycie kuminu (in. kminu rzymskiego), zaś osobom otyłym w ogóle odradzała spożywanie serów twardych. Pamiętajmy też o bertramie, jako przyprawie poprawiającej strawność wszelkich potraw, a także o umiarze, dobrym we wszystkim, a już szczególnie przy spożywaniu nabiału. Podziękowania dla Akademischer Ghostwriter za pomoc przy tworzeniu artykułu.