Kategoria Pierwsza strona, Harmonia świata według św. Hildegardy - dr hab. Małgorzata Kowalewska

Wszyscy dziś żyjemy jednym tematem, czyli rozprzestrzenianiem się po całym ziemskim globie koronawirusa, który według prognoz ma zarazić większość populacji (do 70%), powodując u pewnych osób ciężkie powikłania zdrowotne, a u części z nich prowadząc do śmierci, która jako spowodowana ostrą niewydolnością oddechową, wywołaną pękaniem pęcherzyków płucnych, co pociąga za sobą zalewanie płuc płynem i w rezultacie śmierć taką jak przy zatonięciu. Inne osoby przechodzą zarażenie wirusem łagodniej, choć dziś już wiadomo, że chorują także osoby młode, wirus nie rani wyłącznie płuc, ale także wywołuje zapalenie jąder i u około 70% mężczyzn, którzy przechorowali wywołaną przez niego chorobę powoduje niepłodność. Rozprzestrzenia się szybko i chwilowo nie ma na niego lekarstwa, choć są już testowane rożne preparaty, powstają szczepionki, słyszymy też, że jak odpowiednio liczne grupy zarażą się wirusem i nie zachorują, lub zachorują i wyzdrowieją, to wytworzy się też tzw. „odporność stada” , i już z większym spokojem będziemy mogli oczekiwać kolejnych sezonów, w których wirus oznaczony akronimem COV19 będzie się pojawiał.

Epidemii wirusa towarzyszy epidemia strachu oraz epidemia (zapewne koniecznych) ograniczeń w naszym życiu, których łamanie jest obciążone sankcją karną (w Polsce złamanie kwarantanny karane jest mandatem obecnie w kwocie 30 tys. zł, ucieczka z kwarantanny zagrożona karą do 7 lat więzienia; w Niemczech jest to kara 25 tys. euro). Ludzie dobrowolnie godzą się z koniecznością ograniczenia kontaktów społecznych, mieszkania i domy opuszczają, by zaspokoić podstawowe potrzeby życiowe. Szkoły i Uniwersytety przechodzą – w miarę możliwości – na wirtualne formy nauczania, wiele osób zdalnie wykonuje swą pracę. Zostały zamknięte nie tylko kluby, pływalnie, zakłady kosmetyczne, kina itp, ale także – w niektórych miejscach – parki i lasy. Podobno w lasach ludzie mogą zarażać się od napotykanych tam innych spacerujących osób. (Hiszpanom blokowane są wyjścia na tarasy ich własnych mieszkań, żeby nie spotykali się z innymi). Wprowadzono wiele podobnych ograniczeń, a mają one na celu „spłaszczenie krzywej” zachorowań, by nie przekroczyła ona możliwości służby zdrowia. Służba ta w Polsce przygotowuje się obecnie na oczekiwaną w kwietniu największą falę zachorowań, ale we Włoszech czy Hiszpanii wydaję się (na tę chwilę) pokonana przez zalewającą ją rzekę. W tych okolicznościach okazuje się, że poszczególne kraje Europy „podkradają” (podkupują, rekwirują, zatrzymują) sobie nawzajem sprzęt medyczny niezbędny wszędzie do walki z wirusem.

Aspekt zdrowotny nie wyczerpuje kwestii, bo pociąga za sobą ograniczenie praw i nasuwające się pytanie, czy kiedy epidemia ustąpi, ustąpią też te ograniczenia, czy też może część z nich zostanie z nami na stałe? Epidemia miesza się z polityką, nie tylko dlatego, że to politycy kierują swymi krajami, podejmują decyzje itp., ale ich decyzje mają bezpośrednie skutki dla innych, a niekiedy są to skutki fatalne, jak w przypadku Francji, gdzie lekarza pozwali przed sąd premiera i byłą minister zdrowia za kłamstwo w sprawie epidemii, które przyczyniło się przeprowadzenie wyborów samorządowych, mimo iż lekarze apelowali o ich przełożenie. Mimo małej frekwencji, stosowanych środków dezynfekujących itp., wiele osób, w tym członkowie komisji wyborczych, zaraziło się wirusem.

Kolejny aspekt wiąże się z gwałtownym z dnia na dzień zahamowaniem gospodarki, ustaniem przemysłu, zerwaniem więzi ekonomicznych łączących dotąd wiele odległych od siebie miejsc. Znający się na ekonomii zapowiadają recesję (a zarazem możliwość ograbienia wielu małych przedsiębiorców przez niewielu). Podobno po ustaniu epidemii (a ma ona trwać według niektórych do 2021 roku, według innych jeszcze dłużej, nasilając się i łagodniejąc) świat nie będzie już taki sam. Być może tak będzie. Ale zmiana nie musi koniecznie oznaczać zmiany na gorsze we wszystkich aspektach życia. Na razie nie będę rozwijała tego wątku, ponieważ w tym odcinku chcę zwrócić Państwa uwagę na pewien aspekt całej tej sytuacji i odnieść go do myśli Hildegardy z Bigen, której poświęcony jest ten blog. Otóż w swoich pismach przedstawiła Hildegarda, jak Państwo wiecie, charakterystykę wad moralnych, wśród których występuje wada czarnoksięstwa, albo jeśli zrobić kalkę z łaciny wada „złoczynienia” (od „malefacium”). Jest ona związana z posiadaniem wiedzy, którą Hildegarda nazywa „złą wiedzą” , która ma nie tylko charakter teoretyczny ale jest związana z praxis.

To, co w XII wieku powiedziała nasza Przyjaciółka Hildegarda to w istocie pewien pogląd na etykę badań naukowych. A jest to zagadnienie o ogromnej wadze właśnie w naszych czasach, gdy nanotechnologia, biotechnologia i informatyka stworzyły nieznane wcześniej narzędzia, umożliwiające realizację faustowskich marzeń wspieranych przez Mefistofelesa (pisałam już w którymś z poprzednich odcinków o tym, że Hildegarda głosząc swoje opinie na temat wady „czarnoksięstwa” wyprzedza późniejszą literaturę, np. „Tragiczne losy doktora Fausta”). Ponieważ wcześniej już pisałam zarówno o wadzie czarnoksięstwa, jak i koncepcji złej wiedzy nie będę tego powtarzać. Przypominam to, ponieważ wysłuchałam opinii polskiego epidemiologa i byłego wiceministra zdrowia, który wypowiadał się na temat wirusa i stwierdził (na podstawie badań prowadzonych obecnie wspólnie przez uczonych chińskich i amerykańskich), iż wiele przemawia za tym, że struktura genetyczna tego wirusa została zmodyfikowana (zawiera sekwencje wirusa SARS i HIV, co nie może być dziełem natury), i do tego w taki sposób, iż posiada on cechy broni biologicznej.

Możemy też stawiać sobie pytania, czy wirus „wymknął” się z laboratoriu, czy został z niego wykradziony, czy też może został rozprzestrzeniony w ramach wojny gospodarczej między mocarstwami, albo w ramach zamysłów depopulacyjnych (wiadomo wszak, że są gremia głoszące potrzebę a nawet konieczność radykalnego zmniejszenia liczby ludności ziemi). Nie wiem, czy poznamy na te pytania odpowiedzi, ale wszyscy znaleźliśmy się w sytuacji bardzo trudnej, i wszyscy poniesiemy takie czy inne skutki działań powodowanych przez ludzi ogarniętych wadą, którą jako „malefacium” opisała Hildegarda.

Ostatnie Wpisy
Wyświetla 2 komentarzy
  • swiat-orkiszu.pl
    Odpowiedz

    Dieta orkiszowa św. Hildegardy wprawdzie nie zwalczy koronawirusa, takich badań jeszcze nie ma, ale znane są nam przypadki, kiedy osoby ją stosujące znacznie łagodniej przechodziły zakażenie. Większa odporność to lżejsze objawy.

  • szkola
    Odpowiedz

    Mam nadzieje że koniec wirusa jest blisko ….

Zostaw komentarz